Rozważania Godziny Świętej

Geneza

Godzina Święta to ostatnia godzina przed północą każdego czwartku. Jest to czas modlitewnego czuwania Jezusa w Ogrójcu, tuż przed pojmaniem. To właśnie wtedy Jezus ostatecznie poddał się woli Ojca:

"Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!"(Łk 22,42).

Godzina Święta jest jedną z pobożnych praktyk ku czci Serca Jezusa. Jej praktykowanie polecił sam Jezus św. Małgorzacie Marii Alocoque w Trzecim Wielkim Objawieniu. Celem tej modlitwy jest wynagrodzenie za niewdzięczność wobec Serca Jezusa.

Ta modlitwa jest odpowiedzią na zaproszenie skierowane przez Jezusa do swoich uczniów, by mu towarzyszyli. Uczniowie, nieświadomi powagi chwili, zbagatelizowali ją i posnęli. Spotkało się to z wyrzutem ze strony Jezusa:

"Potem przyszedł do uczniów i zastał ich śpiących. Rzekł więc do Piotra: 'Tak, jednej godziny nie mogliście czuwać ze Mną? Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe'", Mt 26, 40-41.

Czuwajmy więc i módlmy się, jak nas prosił Jezus Chrystus.

Poniższa propozycja rozważań Godziny Świętej pochodzi z portalu Zgromadzenia Księży Najświętszego Serca Jezusowego i została opracowana przez ks. Józefa Gawła SCJ.

MODLITWA WPROWADZAJĄCA

O Najmiłosierniejszy Zbawicielu, do stóp Twoich padamy na kolana, by odpowiedzieć na prośbę rzuconą apostołom: „Pozostańcie tu i czuwajcie ze Mną”, a także by nie usłyszeć Twego delikatnego wyrzutu: „Tak to jednej godziny nie mogliście czuwać ze Mną”.

Napełnij, o Panie, serca nasze ogromem nienawiści do grzechu i ducha niewdzięczności, za które cierpiałeś śmiertelne katusze. Napełnić je racz wielką miłością ku Tobie, który dlatego, żeś nas ukochał miłością nieskończoną, na siebie wziąłeś nasze winy, aby przez Twoją mękę człowieczą zadośćuczynić Ojcu Niebieskiemu i nas z Nim pojednać.

A Ty, o boleściwa Matko Boża, przez niezmierzone trwogi ducha, którymiś udręczona była, kiedy Jezusa, Syna Twego, śmiertelne nękały katusze, wyjednać racz nam łaskę, byśmy się z Tobą modlili, z Tobą i z Synem Twoim cierpieli i szczęśliwych skutków Jego męki z obfitością dostąpić mogli. Amen.
Pieśń:

Nocą Ogród Oliwny, śpią twardo wszyscy uczniowie.
Czuwa w bólu ogromnym i cierpi za nas Bóg - Człowiek.

Ref:
Ojcze, jeśli możliwe, oddal ode mnie ten kielich.
Ojcze, jeżeli trzeba, chcę Twoją wolę wypełnić.


Nocą, klęczę przed Tobą, ucichły auta, tramwaje.
Wszystko w życiu zawodzi, jedynie Ty pozostajesz.

Ref:
Ojcze, jeśli możliwe...

Nocą, patrzę w okno na skrawek nieba chmurnego,
Tyle w życiu cierpienia, lecz nie śmiem pytać: dlaczego ?

Ref:
Ojcze, jeśli możliwe...
W tę czwartkową noc pójdźmy z Jezusem na Górę Oliwną, by uczcić Jego bolesne konanie, spędzając z Nim przynajmniej godzinę. W czasie tej godziny modlitwy i czuwania będziemy się starać jednoczyć z Jezusem, którego Serce tak bardzo cierpiało. Pragniemy okazać Mu naszą miłość i wdzięczność oraz wynagradzać Mu za naszą oziębłość i niewdzięczność.

Idziemy do Ogrodu Oliwnego, gdzie prawie dwa tysiące lat temu Jezus się modlił i przygotowywał do swojej męki i śmierci. Już wcześniej, przed pójściem do Getsemani powiedział, że do końca nas umiłował. Wyrazem tej Jego miłości była Ostatnia Wieczerza, umycie nóg apostołom, ustanowienie sakramentu Eucharystii i kapłaństwa. Teraz tę Jego miłość do końca możemy kontemplować w Jego modlitwie i postawie w Getsemani.

Udajmy się do Ogrójca razem z trzema uprzywilejowanymi apostołami, a przede wszystkim z Matką Bolesną, która najgłębiej przeżywała ze swym Synem Jego bolesne konanie i okrutne cierpienia. Ona również była dla Niego prawdziwą pociechą, tak jak i my pragniemy być pocieszeniem dla Jezusa w czasie tej Godziny świętej.

Tak jak Pan Jezus zaprosił do Getsemani trzech apostołów, aby byli świadkami Jego cierpień i modlitwy oraz wnikali w cierpienia Jego Serca, tak i nas dzisiaj zaprasza, abyśmy trwali razem z Nim na modlitwie i okazali Mu naszą miłość i wdzięczność.

My tu zebrani pragniemy nazywać się przyjaciółmi Serca Jezusowego. Przyszliśmy chętnie na to modlitewne czuwanie, bo każdy z nas doświadczył w swym życiu niewdzięczności i opuszczenia i wie, jak one są bolesne. Dlatego naszą obecnością i modlitwą pragniemy okazać Mu naszą wdzięczność, miłość i wynagrodzenie. Ofiarujmy Jezusowi naszą obecność, nasze zmęczenie, przerwany sen, modlitwę i śpiew. To jest wszystko, na co nas stać. Przez to starajmy się okazać Mu naszą miłość, bo On jest jej najgodniejszy.

Naszą miłość połączmy z miłością Matki Bolesnej i tych wszystkich dusz, które często czuwały przy Jezusie w czasie godzin świętych i które dzisiaj czuwają, w czasie Jego modlitwy i konania w Ogrodzie Oliwnym.

Oto o kilka kroków od nas, w tabernakulum, znajduje się Jezus pod postacią chleba. Trwamy na kolanach z wiarą w Jego obecność, wsłuchujemy się w bicie Jego Serca.

Zbliżamy się z miłością i ufnością do cierpiącego Jezusa. W Jego obliczu zroszonym krwawym potem staramy się zobaczyć piękno „najpiękniejszego z synów ludzkich” oraz zobaczyć Jego miłość do każdego człowieka. W cichej modlitwie każdy z nas ofiaruje teraz swoje czuwanie z Jezusem, jako wyraz miłości i wynagrodzenia za grzechy własne i całego świata.
Pieśń:

Ogrodzie Oliwny, widok w tobie dziwny!
Widzę Pana mego, na twarz upadłego.
Tęskoność, smutek, strach Go ściska!
Krwawy pot z Niego wyciska.
Ach, Jezu mdlejący, prawieś konający!

Kielich gorzkiej męki z Ojca Twego Ręki.
Ochotnie przyjmujesz, za nas ofiarujesz.
Anioł Ci się z nieba zjawia,
o męce z Tobą rozprawia,
Ach, Jezu strwożony, przed męką zmęczony!

Uczniowie posnęli, Ciebie zapomnieli,
Judasz zbrojne roty stawia przede wroty.
I wnet do Ogrójca wpada
z wodzem swych zbirów gromada.
Ach, Jezu kochany, przez ucznia sprzedany!

Chociaż ze swym ludem obalony cudem,
Judasz z ziemi wstaje: "Jezusa wydaję".
Dopiero się nań rzucają,
więzy, łańcuchy wkładają.
Ach, Jezu pojmany, za złoczyńcę miany!

W domu Annaszowym, arcykapłanowym.
W twarz pięścią trącony, upada zemdlony!
Kaifasz Go w zdradzie pyta,
a za bluźniercę poczyta.
Ach, Jezu zelżony, od czci odsądzony!

Wnet, jak niegodnego prawa ojczystego.
Wiodą Marii Syna przed sąd poganina.
Tam nań potwarze rzucają,
o stracenie nalegają.
Ach, Jezu zhańbiony, jak łotr obwiniony!

Piłat bojaźliwy i niesprawiedliwy.
Żydom ustępuje, Jezusa skazuje.
Najpierw na ubiczowanie,
potem na ukrzyżowanie.
Ach, Jezu wzgardzony, na śmierć osądzony!

Nie wyrok Piłata skazał Zbawcę świata.
Na śmierć tak hańbiącą, upokarzającą.
Grzechy moje to sprawiły,
że do krzyża Go przybiły.
Ach, Jezu, ma wina - męki Twej przyczyna!

EWANGELIA Mt 26,36-46

Słowa Ewangelii według św. Mateusza: Wtedy przyszedł Jezus z nimi do ogrodu, zwanego Getsemani, i rzekł do uczniów: «Usiądźcie tu, Ja tymczasem odejdę tam i będę się modlił». Wziąwszy z sobą Piotra i dwóch synów Zebedeusza, począł się smucić i odczuwać trwogę. Wtedy rzekł do nich: «Smutna jest moja dusza aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie ze Mną». I odszedłszy nieco dalej, upadł na twarz i modlił się tymi słowami:

«Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich. Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty [niech się stanie] ». Potem przyszedł do uczniów i zastał ich śpiących. Rzekł więc do Piotra: «Tak [oto] nie mogliście jednej godziny czuwać ze Mną? Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe ». Powtórnie odszedł i tak się modlił: «Ojcze mój, jeśli nie może ominąć Mnie ten kielich i muszę go wypić, niech się stanie wola Twoja». Potem przyszedł i znów zastał ich śpiących, bo oczy ich były senne. Zostawiwszy ich, odszedł znowu i modlił się po raz trzeci, powtarzając te same słowa. Potem wrócił do uczniów i rzekł do nich: «Śpicie jeszcze i odpoczywacie? A oto nadeszła godzina i Syn Człowieczy będzie wydany w ręce grzeszników. Wstańcie, chodźmy! Oto blisko jest mój zdrajca».

ROZWAŻANIE

Chrystus stał się posłuszny aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej. Wyniszczył samego siebie, przyjąwszy postać sługi. Był posłuszny od początku swego życia, od pierwszych słów: „Oto przychodzę, Boże, aby pełnić wolę Twoją”, aż do tych wypowiedzianych na krzyżu: „Wykonało się”. Stał się posłusznym, aby wynagrodzić za nasze grzechy.

Jezus Chrystus przeszedł przez ziemię, wszystkim dobrze czyniąc. Brał na ręce dzieci i błogosławił je. Przebywał w nędznych zakątkach Jerozolimy, po których wałęsali się trędowaci, niewidomi, ludzie najbardziej opuszczeni i nieszczęśliwi. Ulitował się nad kobietą cudzołożną i nad Łazarzem, którego wyprowadził z grobu. Nie tylko jednak wskrzeszał umarłych cieleśnie, ale przede wszystkim podnosił i wskrzeszał serca, które umarły w rozpaczy i zwątpieniu w Bożą i ludzką sprawiedliwość, w dobro i miłość czy sens życia.

On, który każdemu czynił dobrze, gdy sam jest w wielkim cierpieniu, samotny w Ogrodzie Oliwnym, gdy okrutnie cierpi, zostaje przez wszystkich opuszczony. Nawet Jego ukochani apostołowie zasnęli.

„Patrzę na Ciebie i widzę, że jesteś Samotny Mistrzu. Sam… Jeden… Samotny… Bez Przyjaciela… bez duszy czującej Współwiernie z Tobą, – przy Tobie, tu –Blisko – Nikogo…

Próba jakżeż przechodząca pojęcia wszelkie…Bóg – Stwórca Wszechrzeczy:

Czasu, przestrzeni, atomów, energii, Życia, dusz, Łaski, społeczeństw – sam, jeden…

Dla mnie, dla prochu – sam w proch się uniża”.

Jezus odczuwa ciężar zbliżającej się męki, ale przede wszystkim czuje ciężar ludzkich grzechów. „Tutaj to – jak zapisała w swoim dzienniku św. Małgorzata Maria – cierpiałem /wewnętrznie/ więcej niż w całej reszcie mojej męki. Widziałem się całkowicie opuszczonym przez niebo i ziemię, i obciążonym wszystkimi grzechami ludzi.

Stanąłem przed świętością Boga, który nie mając względu na moją niewinność, zmiażdżył mnie w swoim gniewie.

Kazał mi pić kielich, który zawierał wszystką żółć i gorycz Jego sprawiedliwego zagniewania. Nie ma stworzenia, które mogłoby objąć wielkość męczarni, jakie wówczas wycierpiałem. Jest to ten sam ból, jakiego doznaje dusza obciążona grzechami, kiedy staje przed Trybunałem świętości Boga…”.

W wielkim cierpieniu i męce Pan Jezus prosi swego Ojca o oddalenie tego kielicha. Prosi także apostołów, by pozostali blisko Niego i czuwali z Nim w Jego godzinie. Lecz w usilnej prośbie o oddalenie tego kielicha powtarzają się jak refren słowa: „Ojcze, nie moja, ale Twoja niech się stanie wola”. Ta całkowita zgoda Jezusa na wolę Ojca i przyjęcie wszystkich upokorzeń męki ukazują nam pokorę Jego Serca i Jego posłuszeństwo. Zarazem cała modlitwa w Ogrójcu pozwala nam poznać, czym jest grzech i jak ciężko obraża on Boga, skoro na Jego widok nasz Pan oblał się krwawym potem. Każdy grzech jest brakiem należnej Bogu miłości i posłuszeństwa. Jest także buntem człowieka, który jest stworzeniem, przeciw swemu Panu i Stwórcy. Pan Jezus stał się przeciwieństwem grzechu. Swoją pokorą, miłością i posłuszeństwem pragnie wynagrodzić za nasze grzechy. Stał się w obliczu Ojca niejako grzechem za nas. On te nasze grzechy przyjął na siebie i za nie pragnie umrzeć na krzyżu.

Wielki czciciel Bożego Serca o. Leon Dehon pisał: „Jezus klęka, skłania oblicze ku ziemi i składa siebie jako ofiarę zadośćuczynienia za grzechy świata. Niewinny Baranek Boży przyjmuje dobrowolnie nasze grzechy na siebie i wyraża zgodę na niewyobrażalny czyn ekspiacji. Przez Jego umysł przewija się nieskończony ciąg przestępstw całej ludzkości, od upadku Adama aż po ostatnie złorzeczenie w dniu sądu. Czuje się On obciążony każdą winą człowieka, jego bezbożnością, bluźnierstwem, odstępstwem od Boga, nieczystością, niesprawiedliwością, zawiścią, nienawiścią, mordem…

Wszystko to dotyka Go i pogrąża w morzu zbrodni. On, Bóg-Człowiek zostaje obciążony grzechami jako przedstawiciel ludzkości; On, Bóg Najświętszy, przed którym aniołowie zakrywają oblicze!

Jakże w tej sytuacji musi drżeć Jego dusza, wzdrygać się przed brudem i zepsuciem, którym Go obciążają.

Ostateczna rozprawa ze śmiercią wstrząsa Nim i wyciska pot przerażenia z Jego ciała.

Po tej godzinie pełnej udręki podnosi się Pan i idzie do swoich uczniów, ale zastaje ich śpiących. Przygniatająca rzeczywistość.

Zbawiciel, pełen smutku i trwogi, odmieniony, chwiejący się na nogach, szuka przyjaciela, któremu mógłby opowiedzieć o swoim bólu; poszukuje współczującego serca. Spodziewa się znaleźć oparcie w tych, których przed kilku godzinami zapewnił: «Już was nie nazywam sługami (…) ale nazwałem was przyjaciółmi».

Jezus spogląda kolejno na uczniów. Czuje się samotny, a Jego umiłowani śpią. Budzi ich. Wpatrują się w Niego jak obłąkani, nie poznając Jego chwiejącej się postaci, zmienionej przez smutek i cierpienie. Apostołowie nie potrafią wypowiedzieć jakiegokolwiek słowa współczucia. To Jezus podnosi ich na duchu: «Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe ». Czyniąc lekki wyrzut: «Nawet jednej godziny nie mogliście czuwać ze Mną?», odchodzi od nich”.

To tu, w Ogrodzie Oliwnym, z miłości do nas, Jezus Chrystus przyjął i ofiarował Ojcu wszystkie swoje cierpienia. Jego Boże Serce umiłowało nas do tego stopnia, że podjęło wszystkie udręki smutku, lęku i duchowych męczarni oraz opuszczenia. Ileż musiało Je kosztować przyjęcie na siebie wszystkich grzechów całej ludzkości!

Dlatego jakże wielka powinna być nasza wdzięczność dla Serca Pana Jezusa za to, że nas tak bardzo ukochało.

W jaki sposób możemy ją okazać teraz oraz w całym naszym życiu?

Śpiew:
Rozmyślajmy dziś, wierni chrześcijanie…

ROZWAŻANIE

Zastanówmy się, w jaki sposób winniśmy odpowiedzieć na tę wielką miłość naszego Zbawiciela Jezusa Chrystusa. Czym możemy się odwdzięczyć Panu Jezusowi za Jego miłość objawioną nam poprzez Jego cierpienia w Ogrodzie Oliwnym? Odpowiedzią może być tylko miłość.

Oto Jezus w czasie swojej modlitwy w Getsemani widział, że Jego samotność i opuszczenie w Ogrodzie Oliwnym będzie się często powtarzać. Nieraz będzie opuszczony, wzgardzony, wyszydzony i prześladowany. Ujrzał także, że dla wielu ludzi Jego męka pójdzie na marne, bo oni odrzucą Jego najświętszą krew i podepczą swoją godność dziecka Bożego, różnorako grzesząc. I to była pierwsza przyczyna Jego krwawego potu w Ogrodzie Oliwnym.

W czasie tej modlitwy widział także cierpienia wszystkich ludzi w ciągu całej historii ludzkości. Te cierpienia wziął na siebie. Uczył w swojej Ewangelii: „Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych moich braci najmniejszych, Mnieście uczynili”. To On tu cierpiał w drugim człowieku.

Widział męki ludzi zabijanych w obozach koncentracyjnych i gułagach, dzieci opuszczonych i wzgardzonych. To On cierpiał z powodu grzechów przeciw miłości bliźniego, z powodu nienawiści w rodzinach i w społeczeństwie. I to była druga przyczyna Jego okrutnej męki w Ogrójcu. Ale najbardziej bolała Go zdrada tych, których nazwał swymi przyjaciółmi. Bowiem zdrada, której dopuścił się przyjaciel, boli najbardziej. Tę postawę Jego przyjaciół nazwać należy czarną niewdzięcznością.

„Dmij, dmij zimowy wietrze, nie jesteś ty tak okrutny jak ludzka niewdzięczność”, pisał Szekspir. O takiej niewdzięczności mówi Ewangelia, która opisuje zdradę Jego ucznia Judasza. „Przyjacielu, po coś przyszedł, pocałunkiem wydajesz Syna Człowieczego” – mówi do niego Jezus. I to była trzecia przyczyna wielkiego bólu doświadczonego przez Jezusa w Ogrójcu. Lecz w czasie tej modlitwy widział także tych wszystkich wiernych, którzy przez wieki będą obficie korzystać z owoców Odkupienia i będą Mu wdzięczni. Okażą Mu swoją miłość i wdzięczność, będąc wiernymi aż do końca, niekiedy aż do przelania krwi. Mimo swych braków i niedoskonałości będą się starać swoją miłością, wiernością i wielkodusznością wynagradzać za obojętność i niewdzięczność innych ludzi.

I oni byli w Ogrójcu i są przez wieki pociechą dla Bożego Serca. Pocieszeniem dla Jezusa była świadomość, że dla milionów ludzi aż do końca świata Jego cierpienia i męka nie pójdą na marne. Wśród nich widział zapewne Pan Jezus i Ciebie, obecnego dzisiaj na Godzinie świętej i trwającego na modlitwie.

W czasie mobilizacji pewien ojciec licznej rodziny otrzymał wezwanie do wojska. Miał on jednak serdecznego przyjaciela, który będąc stanu wolnego, ofiarował się pójść za niego na wojnę. Radość w rodzinie była wielka.

Przyjaciel ów walczył na kilku frontach i, niestety, poległ w wielkiej bitwie pod Verdun. Kiedy rodzina dowiedziała się o jego śmierci, zapanował w niej ból i żal. Po zakończeniu wojny, ojciec postanowił odszukać grób poległego przyjaciela. Szukał długo, aż wreszcie znalazł jego mogiłę.

Zrosił ją rzewnymi łzami i umieścił na niej tablicę z napisem:

„Umarł za mnie”. Takich przykładów nie trzeba szukać daleko. Przecież podobnie w obozie oświęcimskim w czasie ostatniej wojny światowej św. Maksymilian Kolbe ofiarował swoje życie za ojca rodziny. Także na grobie o. Maksymiliana, gdyby taki istniał, gdyby jego ciało nie zostało spalone, należałoby napisać: „Umiłował mnie i umarł za mnie”.

Przytoczone tu przykłady są wyrazem prawdziwego bohaterstwa i heroizmu. Lecz czymże są one w porównaniu z ofiarą, męką i śmiercią samego Chrystusa? W tamtych wypadkach człowiek oddał życie za człowieka. Natomiast Chrystus oddał za nas wszystkich życie jako Bóg i człowiek. Bóg oddał życie za grzeszne stworzenie, jakim jest człowiek…

O ileż bardziej pod każdym krzyżem Chrystusa powinny być umieszczone słowa św. Pawła Apostoła: „Umiłował mnie i wydał samego siebie za mnie”. Miejmy te słowa przed oczami oraz niech będą wyryte głęboko w naszych duszach.

Niech ta prawda: „Umiłował mnie i wydał samego siebie za mnie”, którą sześciokrotnie powtarza św. Paweł w swoich listach, stanie się i dla nas jedną z podstawowych prawd naszego życia wewnętrznego. Niech ona mobilizuje nas do dawania odpowiedzi miłości na tę niepojętą miłość Chrystusa, którą dzisiaj przypomnieliśmy sobie w czasie tej Godziny świętej.

MODLITWA WOŁANIA GETSEMANI

Jezu, przez Twe posłuszeństwo, którego nauczyłeś się w Ogrójcu
- zmiłuj się nad nami!
Jezu, przez Twoją w Ogrójcu wykazaną gotowość cierpienia,
Jezu, przez Twoją nawet w Ogrójcu niepokonaną miłość do nas,
Jezu, przez Twoją nawet w Ogrójcu zachowaną odwagę,
Jezu, przez Twoją nawet w Ogrójcu niezachwianą łagodność,
Jezu, przez bojaźń i smutek tamtych godzin,
Jezu, przez Twoje drżenie i trwogę,
Jezu, przez nieustającą żarliwość Twej modlitwy,
Jezu, przez Twoją prośbę o odjęcie kielicha goryczy,
Jezu, przez Twoje wzywanie „Abba – Ojcze”,
Jezu, przez Twoje opuszczenie, gdy apostołowie spali,
Jezu, przez Twój krwawy pot w Ogrójcu,
Jezu, przez Twoją wiedzę w Ogrójcu o moich grzechach,
Jezu, przez Twoją gotowość w Ogrójcu wzięcia wszystkiego na siebie,
Jezu, przez Twoją niezłomną miłość do pozornie tylko gniewnego Boga,
Jezu w Ogrójcu, który przewodzisz modlitwie wszystkich cierpiących,
Jezu w Ogrójcu, najbardziej opuszczony spośród wszystkich opuszczonych,
Jezu w Ogrójcu, Orędowniku wszystkich w lęku wzywających Boga,
Jezu w Ogrójcu, Wzorze wszystkich poddawanych próbie,
Jezu w Ogrójcu, Pociecho wszystkich w udręce zmagających się ze śmiercią,
Jezu w Ogrójcu, po bratersku uczestniczący w udręce i rozpaczy całego świata,
Jezu w Ogrójcu, który rozumiesz wszelkie cierpienie,
Jezu w Ogrójcu, w którym wszelkie opuszczenie znajduje swój dom ojczysty,
Jezu w Ogrójcu, który nawet najbardziej odrzuconego pragniesz przytulić do swego serca,
Jezu w Ogrójcu, przez którego trwogę konania nasza śmierć stała się powrotem do domu Ojca,
Jezu w Ogrójcu, bądź nam miłościw: przepuść nam, Jezu!
Jezu w Ogrójcu, bądź nam miłościw: wybaw nas, Jezu!
Od grzechów opłakiwanych w Ogrójcu,
Od niewdzięczności, jako odpłaty za Twoją miłość,
Od obojętności wobec Twego cierpienia,
Od nieczułości na Twoją trwogę konania,
Od zwątpienia w Bożą miłość podczas naszych nocy w Ogrójcu,
Od zgorzknienia w goryczy naszego Ogrójca,
Od rozpaczy w naszym opuszczeniu,
My biedni grzesznicy: prosimy Cię, wysłuchaj nas Jezu,
Pozwól nam zrozumieć Twoją mękę,
Naucz nas swego poddania woli Ojca w Ogrójcu,
Udziel nam żarliwości swej modlitwy w nocy, w Ogrójcu,
Pozwól nam widzieć nasze cierpienie jako udział w Twojej świętej męce,
Napełnij nas swoją odrazą do naszych grzechów,
Daj nam Twoją siłę i cierpliwość w naszych utrapieniach i naszym opuszczeniu,
Ześlij nam swego anioła z Ogrójca w godzinę naszej śmierci,
Naucz nas zawsze czuwać i modlić się z Tobą w Ogrójcu,
Naucz nas modlić się, kiedy czujemy się słabi i strwożeni,
Włóż nam słowo „Ojcze” w serce i w usta właśnie wtedy, gdy Bóg wydaje się władcą i surowym sędzią, Bogiem niepojętym i niedostępnym,

Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata,– przepuść nam, Panie.

Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata,– wysłuchaj nas, Panie.

Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, – zmiłuj się nad nami.

Módlmy się: Jezu, przez święte usposobienie Twego bosko-ludzkiego serca, z jakim znosiłeś trwogę konania w Ogrójcu w duchu zadośćuczynienia, posłuszeństwa i miłości i z jakim również przebywasz pośród nas, prosimy Cię: napełnij nasze serca skruchą za grzechy, spraw, byśmy nasz krzyż wzięli na swe ramiona w Twoim duchu. I daj nam wdzięczną miłość wzajemną jako odpowiedź na Twoją miłość, z którą rozpocząłeś w Ogrójcu swoją za nas, grzeszników, najświętszą mękę. Amen (Karl Rahner SJ).

ZAKOŃCZENIE

Panie Jezu Chryste, zakończymy nasze czuwanie z Tobą w Ogrójcu słowami poety: „I na naszej ziemi, Przez czasów różnych i długich koleje Krwią Twą zraszanej obficie, Masz serca wierne (…), serca miłujące Twoją miłością: mężne i czułe.

Wlej w nie o Panie, Twą łaskę obficie, Rozpal w nich przebój i miłość nad miarę, Aby te serca spłonęły w ofierze, By trwały wiernie przy Tobie w Godzinie Strasznej Agonii Getsemańskiej – wtedy: Teraz – w Godzinach Konania Wiekowych.

Amen”.

Śpiew:
Dobranoc Głowo święta…

ZOBACZ TAKŻE